Najadłam się ostatnio strachu w związku z moim Erasmusem. Okazało się, że rok akademicki na uczelni w Bułgarii zaczyna się 2. września! Nie byłby to dla mnie problem, gdyby nie staż i praktyki, które muszę odrobić do końca września. Myślałam, że mój Erasmus będzie się musiał przenieść na semestr letni.Ale na szczęście na uczelni w Bułgarii zgodzili się, abym przyjechała do nich 1. października. Jestem z tego powodu strasznie szczęśliwa!!!! Jednak jakieś szczęście w tym życiu mam. Udało mi się upiec kilka pieczeni na jednym ogniu - nie muszę rezygnować ze stażu, nie muszę przekładać praktyk, co wiązałoby się z brakiem szansy na stypendium w przyszłym semestrze i nie muszę rezygnować z wyjazdu.
Pozdrawiam Was gorąco. U mnie niedługo znowu będą koty :-)
Piękna jest ta serwetka prawda?
OdpowiedzUsuńTeż z niej kiedyś coś robiłam, to było lustereczko.
bardzo ładny, letni zegar :)
OdpowiedzUsuńTaki zegar to odmierza tylko słodko-owocowe godziny :) Fajny.
OdpowiedzUsuńpięknie pięknie, apetycznie! Strasznie mi się spodobało motto Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://zielona-szkatulka.blogspot.com/
gratulacje gratulacje wszystko się układa więc tylko trzymam kciuki, żeby właśnie tak zostało- powodzenia i oczywiście będę czekać na fotki z dalekiego świata zaraz po wakacjach:)
OdpowiedzUsuńŚwietny, taki soczysty:)
OdpowiedzUsuńSerwetka jest boska, podobnie jak zegar, wyszedł świetnie :)
OdpowiedzUsuńserweta bombastyczna - reszta jak zwykle boska
OdpowiedzUsuńślicznie!!!!
OdpowiedzUsuń