Zacznę od ulubieńca.
Szczerze mówiąc powstał z resztek. Ale wyszedł mi taki słodki, że pozostanie to mój prywatny brelok do mojej torby, którą niedługo przyniesie mi Mikołaj :-)
A teraz spacer.
Moja koleżanka Marina wyciągnęła mnie wczoraj z domu. Początkowo nie chciałam iść, bo egzaminy, sesja, statystyka, fizyka...
Ale potem stwierdziłam, że czemu nie! Dotlenienie mózgu dobrze mi zrobi. Poszłyśmy do centruma, gdzie stoi śliczna i wielka choinka.
Na początek ja i Marina na tle choinki.
Tutaj już sama choinka.
Dalej są małe, drewniane budki, gdzie można zjeść kiełbasę z grilla, napić się czegoś wysokoprocentowego na rozgrzanie, kupić ozdoby świąteczne, prezenty...
A tak przystrojona jest główna ulica.
Ślicznie to wygląda!!!
A na koniec mój kalendarz. Powstał na jakiejś zadrukowanej z tyłu kartce, gdy na początku pobytu płakałam, że nikt nie mówi po angielsku, że jestem sama i że chce do domu...
Patrzcie ile dni już skreślonych! Za dwa tygodnie będę już z domku.
Ależ ten czas szybko leci...
Ale powiem Wam na koniec, że mimo tego iż początek mojego pobytu tutaj nie był zbytnio udany, to jestem bardzo zadowolona, ze zdecydowałam się na przyjazd. Prawdopodobnie nigdy nie przyjechałabym tutaj, na południe Bułgarii, jako turystka, a jednak przeżyłam wiele niezapomnianych chwil...
Pozdrawiam Was gorąco i życzę udanej niedzieli!
Misiek jest super, taki wesolutki. Bardzo mi się podoba w tym zimowym ubranku.
OdpowiedzUsuńChyba powinnam sobie sprawić taki kalendarz....Pozdrawiam :)
Przesłodki ten misiaczek, nie dziwię się, że nie chcesz go oddać:) A spacerku można tylko pozazdrościć:)
OdpowiedzUsuńMisiek naprawdę super wyszedł, ponoć ze resztek robi się najciekawsze rzeczy :D. Pięknie tam na południu Bułgarii, też bym chciała gdzieś wyjechać za granice Polski ale tak samej to bym nie dała rade :P. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA wczoraj mówiłam Jerzowi o Twoim kalendarzu :) Śliczna choinka, a jeszcze fajniejszy misiek - mój domaga się równie ładnej czapeczki, bo podpatrzył i pozazdrościł :) (i sweterka też, bo mu przy tych kluczach zimno ;) )
OdpowiedzUsuńMisio słodziak, nie dziwię się że zostawiłas go sobie :)) Ja Cię podziwam za odwagę, że wyjachałaś! :)Trudne rzeczy zawsze dają nam najwięcej doświadczenia, tak myśle. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńMisiek to prawdziwy słodziak. I miasto wieczorem też fajnie wygląda. Muszę koniecznie wybrać się na Stare Miasto obejrzeć iluminację Warszawy, ale jakoś nie mam motywacji.
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie słodziaki? a nie chciałabyś się podzielić schematem na takie maleństwo? może za jakimś setnym razem by mi co wyszło... ;)
OdpowiedzUsuńMisio jest słodki:)
OdpowiedzUsuńjest słodki i moją torbę też by mógł zdobić ,gdyby mi ją mikołaj przyniósł :)
OdpowiedzUsuńDo domu coraz bliżej, a misiak uroczy. Pieknie przystrojone miasto
OdpowiedzUsuńSłodki misiaczek:) I fajny ten wieczorny spacer. Cieszę się, że pomimo początkowych przeszkód jednak jesteś zadowolona z wyjazdu:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie słodziak :) Jeśli masz ochotę na zabawę w Klubie Przydasiowej Twórczości to zapraszam - trwają zapisy: http://leniuszkowo.blogspot.com/2013/12/ogoszenia-i-papryka.html
OdpowiedzUsuńMisio słodziak:)
OdpowiedzUsuńChoineczka super;)
a kalendarz jeszcze lepszy;)
Misio jest boski , też bym go nikomu nie oddała :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)
kolejny mały ślicznotek :)
OdpowiedzUsuńCudny mały słodziak:)Też bym nosiła takiego słodziaka w torebce:)I pewnie Piotruś by mi go wyciągna i zabrał:)
OdpowiedzUsuńśliczny misiek :) a fotki ze spaceru super
OdpowiedzUsuńMisio ma fajoską czapę:)
OdpowiedzUsuń