Pewnego słonecznego dnia, w lipcu, podczas festiwalu Arte Mare, o którym Wam pisałam, siedziałam sobie i dziergałam misie. maskotki sprzedawały się praktycznie jedna po drugiej, więc dziergałam i dziergałam. W końcu Karolina (tez Wam o niej pisałam) powiedziała:"Dziergasz te misie i dziergasz. Może raz dorób misiowi uszy i zrób królika!" Ze mną jakz dzieckiem - mówisz i masz :-)
Tak właśnie powstał bordowy króliczek!
To moje szydło jest jak czarodziejska różdżka. Raz miś, a potem tylko inne uszy i już kjujik.
Pozdrawiam Was serdecznie!
O boszee jaki śliczny :) wchodzę na mojego bloga, a tu z boku rzucił mi się w oczy kicający, czerwony zajączek :)
OdpowiedzUsuńŚwietny! I jaką ma kolorową broszkę :))
OdpowiedzUsuńPrzystojniak z tego kroliczka :)
OdpowiedzUsuńPodobniesz w tym sezonie bordowy najmodnieszy. Królik będzie miał wzięcie na imprezkach ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!Cz.
Hehe :D to kolejny z duuużymi okrągłymi to mysz będzie :D
OdpowiedzUsuńno patrz jaki śliczny króliczek:)
OdpowiedzUsuńSuper słodki :) produkujesz te maskotki jak fabryka!
OdpowiedzUsuńJaki uroczy kjujik ! Pozdrawiam i przy okazji zapraszam do siebie na wymiankę :)
OdpowiedzUsuńMilusi:)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł miała ta koleżanka, a efekt i wykonanie oczywiście świetne:)
OdpowiedzUsuńKrólik bombowy! I jeszcze w moim ulubionym kolorze...
OdpowiedzUsuńKochana i dobrze,ze posluchalas,bo Twoj "kjujik" jest zajefajny...
OdpowiedzUsuńSłodziak z tego króliczka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
wychodza Ci te maskoteczki jak grzyby po deszczu,sliczny kroliczek :)
OdpowiedzUsuńFajny jest .
OdpowiedzUsuń