Nareszcie powstał zegar z motywem kota. Dlaczego nareszcie? Bo dużo było przeszkód i problemów. Ale o tym za chwilę. Najpierw pokażę zegar.
A tutaj zbliżenie na kota.
Zegar powstał z wielką pomocą
Ani. Przyznam się szczerze, że ona jest praktycznie jego pomysłodawczynią. Wiedziałam, że ma być na nim kot, ale nic poza tym. Nie miałam w ogóle koncepcji! A Ania spojrzała tylko na serwetkę, dokomponowała drugą i już! Można powiedziec, że ja tylko przykleiłam serwetkę i gdzieniegdzie wycieniowałam.
Ania zrobiła też te przepiękne spękania. Są bardzo drobniutkie, więc na zdjęciu nie bardzo są widoczne. Teraz może dałabym radę zrobić podobne spękania sama, ale dwa miesiące temu, gdy zegar powstawał, nie miałam o tym zielonego pojęcia.
Bardzo serdecznie dziękuję w tym miejscu Ani za pomoc. Dzięki, dzięki, dzięki!!!!
A teraz o problemach.
Zegar z motywem kota chciałam zrobić dla siebie już blisko dwa miesiące temu. Miałam w domu jeden mechanizm, więc na Allegro kupiłam samą płytę. Gdy już była ozdobiona i chciałam zamątować mechanizm, okazało się, że płyta zegara jest za gruba. Zamówiłam więc nowy - też nie pasował i dopiero przed Świętami udało mi się kupić odpowiedni. Za trzecim podejściem. Powiem Wam szczerze, że ten trzeci też nie pasował idealnie. Gdy przy pierwszej przymiarce okazało się, że nie pasuje do dziurki, wzięłam zegar i rzuciłam go na stertę drewna do kominka. Ale potem uspokoiłam się, wzięłam zegar, poszłam do taty i powiedziałam: "Ratuj!" Ochrzanił mnie, że jestem skąpa i nie kupiłam płyty w zestawie z mechanizmem, bo mi było żal 5 zł, ale wziął coś podobnego do pilnika i powiększył otwór. Mechanizm leżał jak ulał. A mi ulżyło.
I tak po tych licznych przejściach mam nareszcie koci zegar na ścianie.. Wyciągnęłam jednak wnioski i zamawiam już płyty z mechanizmami.
Pozdrawiam Was gorąco i gratuluję tym, co doczytali do końca.