Dziś jest pierwszy dzień listopada. Oprócz tego, że jest to dzień wolny od pracy, dzień wieńczący długi weekend oraz dzień kiedy po raz milionowy zaczynam się odchudzać (jak każdego pierwszego), to jest to też dzień Wszystkich Świętych.
(zdjęcie mojego autorstwa; niezbyt udane)
Z mojego życia na szczęście nie odeszło wielu bliskich, za którymi bym naprawdę tęskniła. Zaliczają się do nich jedynie mój dziadek od strony mamy, którego w ogóle nie poznałam (zmarł w 77r.) oraz oboje dziadkowie od strony taty. Byłam z nimi naprawdę bardzo związana i mimo tego, iż często odwiedzam ich na cmentarzu, to jednak dzień Wszystkich Świętych sprawia, iż myślę o nich intensywniej, wspominam czas, gdy byli jeszcze ze mną i ...tęsknię. Panowały między nami stosunki różne, jak to zwykle bywa wśród ludzi, a szczególnie wśród rodziny. Czasem było wesoło, czasem smutno, czasem nie miałam ochoty z nimi rozmawiać ani ich widzieć na oczy. Jednak każdą chwilę spędzoną z nimi wspominam dobrze i brakuje mi ich bardzo. Właśnie dzień dzisiejszy jest takim dniem myślenia o zmarłych, a zapalone znicze palą się jakoś tak inaczej niż przez całą resztę roku...
Na zakończenie tych moich refleksji opowiem Wam jeszcze sen, który niedawno przyśnił się mojej mamie i który uświadomił mi fakt, że śmierć jest powodem do smutku jedynie dla nas - osób pozostających wciąż na ziemi. Dla tych, co odchodzą jest to zupełnie nowy początek czegoś lepszego. Moja mama miała przyjaciółkę. Jej życie nie było najszczęśliwsze - nie układało jej się z mężem, miała syna, który ją bił i traktował gorzej niż niechcianego psa. Jedyną pociechą była dla niej córka i oczywiście moja mama, która słuchała cierpliwie jej żalów. Koleżanka ta umarła trzy miesiące temu na raka.
Wczoraj, dokładnie w przeddzień dnia Wszystkich Świętych, przyśniła się mojej mamie. Przyszła do niej we śnie, szczęśliwa, uśmiechnięta, piękna i powiedziała, że nareszcie jest szczęśliwa....
Przepraszam, że zanudzam Was. Ale zawsze tak jest. Miałam napisać krótką refleksję, a wyszło co wyszło :-)
Ale teraz wracam do rękodzieła.
Pragnę pochwalić się prezentem wymiankowym otrzymanym w ramach wymianki Halloweenowej organizowanej przez
Ivonę. Autorką mojego prezentu była
Renata vel. Dzieła Madame.
Oto co dostałam od niej w paczuszce:
Dostałam szkatułkę decoupagową, mnóstwo serwetek i drewniane kolczyki do decu. Dostałam też krzyżykowo wyhaftowaną zawieszkę i kolczyki. Nie miałam pojęcia, że można zrobić takie misternie wyszyte krzyżykami kolczyki.
Prezent jest super i bardzo serdecznie dziękuję jego autorce!!!!!!!
Natomiast ja przygotowałam prezent dla
Maikowej. Wydziergałam dla niej dyniowego misia i breloczek duszka, które pokazywałam Wam
TU. Dołączyłam też kolczyki oczywiście w kolorze dyni i broszkę. Całość widać poniżej:
Bardzo serdecznie dziękuję organizatorce za Wymiankę i nie mogę się doczekać kolejnej.
Pozdrawiam wszystkich.
P.S. Rozmawiałam dziś z moją siostrą o blogowaniu. Bardzo się zdziwiła, że prowadzę bloga. Tak się dziwnie wtedy poczułam. Dla mnie świat blogowy stał się drugim domem, do którego codziennie zaglądam, a ludzie są mi naprawdę bliscy, a ona nawet o tym nie wie????!!!!
Nie jestem człowiekiem rozrywkowym i nie mam w swoim otoczeniu wielu przyjaciół. Ale wiem, że kiedy poproszę Was o radę, czy pomoc, czy po prostu poględzę sobie o niczym, to zawsze będzie tu ktoś, kto mnie przeczyta i coś skrobnie pod spodem.
Dzięki Wam za to!!!!!
(ale mnie dziś wzięło na refleksje)
P.S. 2.
Zwracam się do mieszkańców Gdańska. Czy znacie jakąś bursę, internat albo po prostu pokój niedrogi, gdzie studentka (czyt. ja) mogłaby się przespać z soboty na niedzielę co drugi tydzień? Jakby jeszcze było to gdzieś niedaleko Uniwersytetu Gdańskiego na Bażyńskiego, to już by w ogóle był full wypas. Bo większość ogłoszeń jakie znalazłam w necie są albo nieaktualne, albo znacznie przewyższają moje studenckie możliwości finansowe.
Pozdrawiam jeszcze raz :-)